27.10.2025
W relacjach międzyludzkich — także w relacji z psychoterapeutą — pojawia się zjawisko idealizacji i dewaluacji. Raz jakiś człowiek wydaje się nam doskonały, innym razem rozczarowuje do granic.
To naturalny mechanizm obronny, który może jednak utrudniać budowanie prawdziwej bliskości i rozwoju. Jak go rozumieć i jak z nim pracować w psychoterapii?
Proces idealizacji i dewaluacji to mechanizm obronny, który rozwija się we wczesnym dzieciństwie — zanim dziecko potrafi jeszcze łączyć doświadczenia w spójną całość. Porównanie świata do czarno – białego jest adekwatnym odzwierciedleniem idealizacji jako czegoś dobrego, idealnego i dewaluacji jako złego, wrogiego. Czarno – biały obraz świata wydaje się prostszy, przejrzysty, jest jednak nierealny. Ludzie i świat są kolorowi.
Definicja idealizacji i dewaluacji na przykładzie narcyzmu: Julie Hall w książce „W cieniu narcyza” pisze, że idealizacja jest „formą nierealistycznego zauroczenia, jakiego doświadcza osobowość narcystyczna wobec kogoś lub czegoś, co reprezentuje obietnicę głębokiej miłości lub świetności. Po idealizacji następuje zazwyczaj dewaluacja i potencjalne odrzucenie”.
Dewaluacja natomiast jest drugą stroną narcystycznej idealizacji. Dewaluacja odzwierciedla dychotomię, czyli postrzeganie siebie i innych jako doskonałych albo bezwartościowych. Narcyzm z powodu nierealnych oczekiwań zawsze dochodzi do dewaluacji osób, które idealizował.
Zagadnienia kluczowe w procesach idealizacji i dewaluacji, to występowanie ich naprzemiennie oraz różne natężenie w zależności od osobowości.
W procesie psychoterapii proces dzielenia ludzi na dobrych i złych jest częsty, różnice dotyczą natężenia. U pacjentów z niespójną osobowością są głębsze, bardziej intensywne. Dzielenie może odbywać się na kilku obszarach, np. Ja jestem dobry, Ty jesteś zły. Człowieka całościowo widzi się jako złego lub dobrego. Można, to zaobserwować w sytuacjach konfliktowych, przy rozwodach mąż lub żona jest tym złym, potwornym, na którego przelewa się złość i winę za rozpad, staje się agresorem, a druga strona jest pokrzywdzoną, biedną ofiarą, ale z założenia dobrą.
Proces idealizacji ludzi i dewaluacji, czyli dzielenia na lepszych i gorszych jest zniekształcaniem realnego ich obrazu. Krzysztof Klajs w książce „Poznawanie pacjenta w psychoterapii ericksonowskiej” pisze „kiedy pacjent odnosi się do swojego terapeuty, tak jakby ten był już przedtem ważną osobą (obiektem) w jego życiu, oznacza to zarówno halucynację, regresję wieku, jak i zaburzenia percepcji czasu. Wydostanie się z takiej plątaniny nieświadomych, relacyjnych uwikłań trwa i wymaga obustronnego wysiłku.” Terapeuta staje się obiektem matki, ojca lub ważnego opiekuna.
Pojawia się również lęk przed odrzuceniem, stratą, dziecko boi się kierować złość do rodzica, zaczyna go idealizować. Gdy dziecko, czy osoba dorosła nie kieruje żalu, złości do osoby np. matki za zaniedbania, następuje przekierowanie na inną osobę, np. terapeutę.
Potrzebny jest człowiek, którego pacjent dewaluuje, czyli widzi go jako złą osobę, wówczas może na nią przekierować swoje wrogie nastawienie i stłumione emocje. Pogłębia zniekształcenie negatywne danej osoby.
Źródła w dzieciństwie powstałych mechanizmów obronnych zakładają przetrwanie dziecka, zdobywanie uwagi rodziców, unikanie kary, odnalezienie się w systemie rodzinnym. Dziecko idealizuje matkę, żeby przetrwać, chce czuć się kochane, jest to trudne, gdy doświadcza kary w postaci odrzucenia typu:
Oddziela np. bicie przez rodzica od rodzica, tzn. rozszczepia osobowość na część kochającą i część nienawistną. Procesy te w dużej mierze zachodzą nieświadomie. Później te same mechanizmy obronne stosuje w życiu dorosłym. Czyli widzi siebie jako idealnego, dobrego, wszechmogącego lub innym razem jako bezwartościowego, zranionego. Przenosi takie postrzeganie na innych ludzi, widzi dobrych albo złych. Człowiek idealizowany, który widziany jest jako osoba pomagająca, np. terapeuta, sąsiad w wyniku wypowiedzianego słowa lub zachowania może zostać zdegradowana do roli złej osoby. Osoba o narcystycznej strukturze osobowości jak doświadcza zawodu zapomina o tym, co dostała w relacji z daną osobą. Po doświadczeniu zawodu odrzuca.
Zjawiska idealizacji i dewaluacji w psychoterapii ujawniają się szczególnie wyraźnie w relacji pacjent–psychoterapeuta — zarówno w psychoterapii indywidualnej, jak i terapii grupowej. To właśnie w relacji terapeutycznej te mechanizmy obronne mogą odtworzyć wzorce znane pacjentowi z wcześniejszych doświadczeń życiowych. Procesy te mają charakter zmienny — idealizacja i dewaluacja mogą występować naprzemiennie, zmieniając sposób, w jaki pacjent postrzega psychoterapeutę i sam siebie.
W psychoterapii indywidualnej i grupowej procesy te pojawiają się na różnych poziomach intensywności. W terapii grupowej, prowadzonej przez dwóch terapeutów, często jeden z nich zostaje idealizowany — postrzegany jako „lepszy” — a drugi bywa zdewaluowany. Potocznie używa się sformułowania „dobry i zły policjant”. Takie mechanizmy obronne w relacji terapeutycznej są zrozumiałe i stanowią cenne źródło informacji o wewnętrznym świecie pacjenta. Podobne zjawiska obserwuje się również w psychoterapii indywidualnej, choć ich dynamika bywa subtelniejsza.
Po czym można poznać, że pacjent dzieli terapeutów? Na przykład zaczyna zwracać się tylko do jednego z nich i pomijać interwencje drugiego. W odczuciu psychoterapeuty może pojawiać się niechęć, irytacja lub potrzeba rywalizacji o uwagę pacjenta. To właśnie wtedy uruchamia się proces „lepszy – gorszy”, „bardziej opiekuńczy – chłodny”, a ostatecznie „dobry – zły”.
W oddziałach psychiatrycznych zjawiska idealizacji i dewaluacji w relacji pacjent–psychoterapeuta mogą być szczególnie widoczne. Pacjenci nierzadko rozgrywają te procesy pomiędzy psychoterapeutami prowadzącymi, a terapeutami zajęciowymi lub lekarzami. Pojawia się wówczas dzielenie na lepszych i gorszych poprzez słowa: „pani umie do mnie dotrzeć”, „nic nie biorę z terapii”.
Rola „dobrego” terapeuty bywa kusząca — daje pochwały i wdzięczność pacjenta, pozwala też uniknąć rozmowy o trudnych emocjach, co wzmacnia mechanizmy obronne. Te procesy jednak są zamienne: osoba idealizowana pod wpływem jakiegoś słowa lub zachowania może zostać zdewaluowana. Pacjent zaczyna odrzucać to, co dostał, ocenia personel jako nieopiekuńczy, a w skrajnych przypadkach może nawet wnieść skargę lub przerwać terapię.
Świadomość tego, jak mechanizmy obronne w relacji terapeutycznej wpływają na proces leczenia, jest kluczowa dla obu stron – zarówno dla pacjenta, jak i terapeuty. Umożliwia to pracę nad zintegrowaniem obrazu siebie i innych, co stanowi istotny cel każdej psychoterapii.
Leczące jest dla pacjenta, gdy personel nie da się podzielić. Nieuleganie podziałom pomaga pacjentowi dostrzec dwie strony psychoterapeuty i lekarza — może wtedy doświadczyć zarówno opieki, jak i wyraźnych granic, wymagań oraz konfrontacji. Psychoterapeuci prowadzący grupę nie obawiają się mówić o złości w relacji z drugim człowiekiem, ucząc pacjenta, że emocje w relacji terapeutycznej są naturalne i bezpieczne, gdy można je otwarcie nazwać.
W pracy terapeutycznej kluczowe jest łączenie osoby w całość, czyli dostrzeganie, że nie ma ludzi tylko czarnych lub tylko białych — jesteśmy wielowymiarowi. Ta sama matka może przytulić i zapomnieć o urodzinach; wyrażenie złości wobec niej nie sprawia, że przestaje kochać i troszczyć się. Jest realną, zwykłą kobietą. Tak samo ojciec, który rzadko bywa w domu, może być zarówno nieobecny, jak i ciepły w relacji — można do niego czuć złość i miłość jednocześnie.
Podobne procesy zachodzą w psychoterapii indywidualnej. Pacjenci wnoszą do terapii postacie wrogie, na które przenoszą złość i żal, oraz osoby dobre, które nigdy nic złego nie zrobiły. Jest to przykład typowego rozszczepienia, które zachodzi również wewnątrz pacjenta. Trudno jest przyjąć, że można być jednocześnie czułym i krzywdzącym — wobec dziecka, partnera, przyjaciela czy współpracownika.
Zasadą w pracy terapeuty jest budowanie realnego obrazu relacji, w której można doświadczać sprzecznych emocji. Osoba może zawieść jednego dnia, a drugiego być uważna i czuła. Można się złościć i kochać w tej samej relacji — to się nie wyklucza.
W terapii dzieci i młodzieży szczególne znaczenie ma budowanie przestrzeni do wyrażania wszystkich emocji — smutku, rozczarowania, złości, ale też radości, dumy i miłości wobec rodziców. Nie dzielenie świata na dobrego i złego rodzica pomaga zapobiec podziałowi wewnętrznemu dziecka. Gdy emocje mogą współistnieć, maleje ryzyko samookaleczeń, zachowań ryzykownych czy poczucia winy za odczuwanie złości wobec „dobrego” rodzica.
Świat nie jest czarno-biały — jest pełen odcieni, tak jak każdy z nas. Uznanie tej złożoności, praca z idealizacją i dewaluacją w terapii stają się początkiem prawdziwej zmiany, która prowadzi do dojrzałości emocjonalnej i akceptacji siebie.
Zapraszam do ćwiczenia:
1. Usiądź wygodnie, weź kilka głębszych oddechów.
2. Zamknij oczy i wyobraź sobie wroga, może być to osoba znana Ci lub wymyślona na potrzeby tego ćwiczenia.
3. Pomyśl jaki ma kolor włosów, jaką ma minę, jakie wypowiada słowa.
4. Teraz skieruj do niego swoje emocje złości, żalu, może nawet wściekłości i nienawiści. Zrób to wyraźnie, z takim natężeniem jakie potrzebujesz ponieważ w wyobraźni wszystko jest bezpieczne, można eksperymentować.
5. Po dłuższej chwili wyobraź sobie, że wróg robi dla Ciebie coś miłego, np. daje Ci kwiatka lub robi Ci kawę, wyobraź sobie, to bardzo uważnie i poczuj, co zmienia się wówczas dla Ciebie. Czy zmienia się jego mina, jak go widzisz teraz. Weź głęboki oddech, uśmiechnij się do niego.
Idealizacja i dewaluacja to naturalne mechanizmy obronne człowieka, które pojawiają się w różnych momentach życia — również w relacjach terapeutycznych. Nie są one oznaką słabości, lecz sposobem, w jaki psychika próbuje poradzić sobie z napięciem, lękiem czy potrzebą kontroli.
Jeśli osobowość jest pofragmentowana, a wewnętrzne części „ja” nie tworzą spójnej całości, człowiek może doświadczać skrajnych emocji — myśleć o sobie: „jest mnie dwie”, „rano kocham, po południu nienawidzę”. W takich sytuacjach psychoterapia daje przestrzeń do przepracowania tych mechanizmów i stopniowego integrowania obrazu siebie i innych. Warto wtedy skorzystać z profesjonalnego wsparcia psychoterapeuty, który pomoże zrozumieć, skąd te mechanizmy się wzięły i jak można z nich korzystać w sposób bardziej świadomy.
Doświadczenie, że można kogoś jednocześnie kochać i złościć się na niego, stanowi jeden z kluczowych kroków ku emocjonalnej dojrzałości i autentyczności w relacjach.
Bibliografia
Hall, J. L. (2022). W cieniu narcyza. Białystok: Wydawnictwo Relacja.
Klajs, K. (2017). Poznawanie pacjenta w psychoterapii ericksonowskiej. Poznań: Wydawnictwo Zysk i S-ka.
Yeomans, F. E., Diamond, D., & Caligor, E. (2025). Otto Kernberg – współczesna perspektywa. Warszawa: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego.
Idealizacja i dewaluacja to dwa przeciwstawne procesy, w których pacjent raz widzi terapeutę jako idealnego i wszechmocnego, a innym razem jako złego czy bezużytecznego. Są to mechanizmy obronne psychiki, pomagające poradzić sobie z trudnymi emocjami i lękiem przed odrzuceniem. W psychoterapii stają się okazją do poznania siebie i zrozumienia wzorców z przeszłych relacji.
Dzieje się tak, ponieważ relacja terapeutyczna uruchamia emocje podobne do tych, których pacjent doświadczał wobec rodziców lub ważnych osób w dzieciństwie. Idealizacja i dewaluacja pozwalają odtworzyć, a następnie przepracować dawne wzorce relacji. To proces naturalny, który — pod okiem psychoterapeuty — może prowadzić do większej integracji i samoświadomości.
Nie — idealizacja terapeuty nie jest błędem, lecz częścią procesu terapeutycznego. To etap, który pomaga pacjentowi zbudować zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Z czasem, gdy relacja dojrzewa, pacjent zaczyna widzieć terapeutę bardziej realistycznie, co sprzyja wzrostowi emocjonalnemu i samodzielności.
Terapeuta stara się nie ulegać podziałom i zachować spójność w relacji. Pomaga pacjentowi dostrzec, że można jednocześnie czuć złość i wdzięczność wobec jednej osoby — co jest kluczowe w procesie zdrowienia. Praca z idealizacją i dewaluacją w terapii polega więc na integrowaniu różnych emocji i kształtowaniu realistycznego obrazu siebie oraz innych.
Nie, te mechanizmy pojawiają się również w psychoterapii grupowej i w relacjach między pacjentami a całym personelem terapeutycznym. W grupie można szybciej zauważyć, jak pacjent dzieli ludzi na „dobrych” i „złych” — dzięki czemu proces pracy nad integracją staje się bardziej widoczny i świadomy.
Jeśli często postrzegasz ludzi w kategoriach „czarny–biały”, idealny albo bezwartościowy, może to być znak, że działają mechanizmy obronne podobne do tych z psychoterapii. Pomocne może być zatrzymanie się i refleksja: co tak naprawdę czuję wobec tej osoby? Świadomość tego procesu to pierwszy krok ku jego zmianie.
Praca z tymi mechanizmami pozwala zbudować dojrzałe, autentyczne relacje, zrozumieć własne emocje i zmniejszyć lęk przed odrzuceniem. Z czasem pacjent zaczyna widzieć siebie i innych w pełniejszy, bardziej realistyczny sposób — co przekłada się na większy spokój, empatię i stabilność emocjonalną.